expr:class='"loading" + data:blog.mobileClass'>

26 września 2015

Dlaczego ludzie piszą blogi?


     Ludzie ze skłonnością do analizowania wszystkiego dookoła zadają sobie mnóstwo pytań – potrzebnych i tych mniej potrzebnych również. Zaczęłam się zastanawiać po co ludzie piszą blogi? W końcu jakby nie patrzeć dzielą się mniejszą, czy też w niektórych wypadkach większą częścią samych siebie z innymi ludźmi. Mam nadzieję, że już czujecie powagę sytuacji... ;) Punktem wyjściowym do odpowiedzi na to pytanie będzie poruszenie kwestii, dlaczego w ogóle ludzie dzielą się czymkolwiek co stworzą? Po co muzycy publikują swoje utwory, pisarze często gęsto podejmują kilkanaście prób znalezienia wydawcy dla swojego... [chciałam napisać maszynopisu, ale hola, hola koleżanko! Mamy XXI wiek, także komputeropisu co najwyżej], fotografowie pokazują zdjęcia szerszej publiczności, malarze organizują wystawy, a reżyserzy kręcą filmy o kilkomilionowym nakładzie finansowym? Jak nie wiesz o co chodzi to chodzi o pieniądze chciałoby się powiedzieć. Na pewno też, ale czy tylko? Gdybyśmy żyli z przeświadczeniem, że każdy czyn, gest, przedsięwzięcie ludzkie jest motywowane wyłącznie pieniędzmi to śmiało by się było można pochować za życia, bo świadomość takiego stanu rzeczy – przynajmniej w moim wypadku, byłaby nie do zniesienia. Nie bądźmy ignorantami, osobiście pragnę wierzyć, że każdy z Nas ma w sobie duże pokłady szlachetności... po prostu w niektórych przypadkach nie została jeszcze odkryta... ;) Warto wierzyć, że dzielimy się czymś z ludźmi, bo mamy nadzieję, że kogoś zainspirujemy, że coś zmienimy, uświadomimy ważny problem, wzbudzimy uczucia - śmiech, łzy, sprowokujemy dyskusję? Blogi to miejsca, które kompleksowo dostarczają informacji kobietom, które tych informacji intensywnie szukają. Żeby była podaż to musi być popyt – ekonomiczna reguła, która sprawdza się we wszystkim. Jeśli komuś sprawia radość dzielenie się ze społeczeństwem swoją twórczością, to dlaczego mu tego zabraniać? Ostatnio moim oczom ukazał się komentarz „blogerki modowe to podludzie”. Moi drodzy Państwo, MOI DRODZY PAŃSTWO! Szufladki są na rzeczy, a nie na ludzi. Znam co najmniej kilka blogów, na których dziewczyny nie dość, że:
1.       Świetnie wyglądają,
2.       Piszą z sensem,
3.      To jeszcze interesuje je coś więcej niż czubek własnego nosa i kolor hybrydy.



Blogi to takie osobiste gazety, często prowadzą nas przez świat danej osoby, która zazwyczaj jest, a przynajmniej powinna być - jednocześnie - dziennikarzem, grafikiem, pr - owcem, strategiem, fotografem etc. Czy naprawdę przysługuje tutaj kategoria "podludzie"? Ślepe promowanie za pieniądze wszystkiego co się da - tamponów o zapachu fiołka, tuszu za 18,99, czy szamponu do włosów – to nie jest kwestia profesji, a mentalności i sposobu myślenia danej osoby. Czy naprawdę tak trudno jest rozdzielić te dwie rzeczy? Wracając do głównej myśli - jeśli ktoś robi coś co kocha, co sprawia mu mnóstwo radości i przy okazji daje coś innym, to dlaczego ma być za to ganiony, czy też wrzucany w wór stereotypu? Wyobraźmy sobie, że nagle wszyscy dostarczający nam jakichkolwiek doznań estetycznych zaczynają zachowywać to dla siebie. Jesteście w stanie wyobrazić sobie taką rzeczywistość? Bo ja nie. I to nie chodzi tylko o blogerki, ale o każde inne zajęcie, którego sensu nie do końca rozumiemy, ale czy musimy? Trzeba żyć i dać żyć innym. Funkcjonujemy w takich czasach, że jeśli nie nauczysz się radzić sobie z trudnym rynkiem, realiami to skończysz marnie, albo biednie, może być też nieszczęśliwie. W wypadku, gdy robisz to co kochasz i jeszcze na tym zarabiasz to jesteś zwycięzcą, a jeśli nie robisz to najlepszym rozwiązaniem będzie nie krytykować i chociaż starać się to zmienić. :)  


17 sierpnia 2015

Really good white dress


dress- ZARA
shoes- MARKS&SPENCER
bag- DSUK











Piękny letni wieczór, a ja do Was piszę- człowiek to bardzo skomplikowana istota, motywów jej działań zrozumieć często nie sposób. :) Celem dzisiejszego posta jest Uwaga, Uwaga spoilery- zachęcenie do noszenia sukienek. Czy istnieje cokolwiek innego, w czym kobieta mogłaby wyglądać lepiej? Jeśli istnieje to proszę- oświećcie mnie. Zdaję sobie sprawę z tego, że panuje moda na SWAG, czapki z daszkiem i Air Maxy (absolutnie nie sugeruję, że coś w tym złego - oby nie do przesady), ale pozwalajmy sobie częściej na elegancję. Ku mojemu zadowoleniu na ulicach coraz częściej można spotkać Panie wiedzące co to klasa, zmierzamy w dobrym kierunku... ale niestety nie na tyle, by nie móc napisać o tym co mogłoby ulec zmianie. Nie ukrywam, że motywacją do wygłoszenia tego postulatu, był dzisiejszy widok w metrze- a dokładniej 14-letnie dziewczynki z każdą częścią ciała odkrytą, ciężko mi jest określić co dokładnie było zasłonięte. Wiecie co sobie pomyślałam? Co ja zrobię, jak moja córka będzie tak wyglądać? Bądź tu człowieku mądry, miej dzieci i walcz z systemem. Faktem jest też, że młodym dziewczętom brakuje prawidłowych wzorców. Zewsząd otaczają nas zdjęcia roznegliżowanych kobiet, odczuwa się presję i panuje kult nagich, idealnych ciał. Nie można popadać w skrajności, nie nawołuję do tego by przyodziać wór pokutny i zabawiać się w ascetę - chodzi o najzwyczajniejsze w świecie wyczucie i poczucie smaku. A później wytłumacz nastolatce, że im mniej odkryte- tym lepiej, skoro wszystko co ją otacza, wręcz krzyczy że jest odwrotnie. Istnieje oczywiście coś takiego, jak okres buntu- z tego się wyrasta, w większości przypadków... gorzej jednak, gdy się nie wyrasta, a do ordynarnego stroju dochodzi ordynarny sposób bycia i zaczyna się serwować manto innym przedstawicielkom płci żeńskiej- w tramwaju na ten przykład. Quo vadis drogi świecie. Tyle jest (co prawda ukrytych gdzieś pod ziemią) godnych do naśladowania autorytetów, może jakaś rewolucja w mediach? A jak już jesteśmy przy nastolatkach.. Oh baby, baby
how was I supposed to know,  nie chcecie wiedzieć czego teraz słucham. Do następnego! :*


4 sierpnia 2015

Grochy, groszki



           Widząc motyw grochów na czymkolwiek zaczynam odczuwać coś, co nawet trudno sprecyzować- euforia, podekscytowanie, entuzjazm? No sama nie wiem, w każdym bądź razie kocham grochy, są eleganckie, ponadczasowe i.... kropka. :)
           Według kampanii Terre des Femmes „Nie osądzaj kobiety po ubraniu” długość mojej spódnicy wskazuje na to, że jestem nudna. Jeśli jeszcze nie widziałyście tej infografiki to polecam zerknąć. Swego czasu było o tym głośno- i słusznie. Autor trafnie podsumowuje, jak łatwo wpadamy w pułapkę stereotypów. Tak się składa, że długość mojej spódnicy podyktowana jest przekonaniem, iż kobieta o wiele lepiej i kobieco prezentuje się dobierając dłuższe spódnice/sukienki, a tu widzimy jak wiele teorii można stworzyć patrząc tylko na kobiecy strój. To przerażające z jaką łatwością jesteśmy w stanie oceniać innych. „Nie narzekaj na śnieg na dachu swojego sąsiada, kiedy Twoje własne schody nie są czyste.” –  jak mówi maksyma autorstwa Konfucjusza. Tyle wieków temu wypowiedziana, a jakże aktualna. 







             Szpilki to zdecydowanie ostatnia rzecz jaką wybieram w upalny dzień, ponieważ po całym dniu poruszania się w takim obuwiu stopy przypominają serdelki. Niechętnie też sięgam po całkowicie niski obcas- taki niezbyt wysoki słupek to świetne rozwiązanie. Te akurat dorwałam ostatnio w Zarze.






           Czego by nie mówić o upałach, to chyba każdy się ze mną zgodzi, że nie ma nic piękniejszego niż wieczorny spacer po dniu, w którym żar z nieba leje się hektolitrami. Delikatny wiatr, ta atmosfera obietnicy i tego, że nie wiadomo co się za chwilę wydarzy. Też tak macie, czy to tylko moja wyobraźnia? Do usłyszenia niebawem:*




fot. Magdalena Pawelczyk:)

19 lipca 2015

Style is about being yourself

Uwielbiam delikatnie rozkloszowane spódniczki z bawełny- w odróżnieniu od tych piankowych i mocno odstających. Jako ciekawostkę powiem Wam, że pierwotnie była to... sukienka! Równie śliczna, jednak jak przystało na prawdziwą kobietę, znudziła mi się. Pofrunęła do krawcowej i efekt jest taki, jak widzicie na zdjęciach. Połączenie czerwonej koszuli z granatem, wydaje mi się lepszym wyborem niż czerwień+czerń. To drugie jest wg. mnie zbyt oczywiste, może nawet lekko przesadzone.









    Znajduję się obecnie w stanie zachwytu nad filmem odcinkowym- włoską produkcją "Dama w czarnym welonie". Opowiada losy pewnej hrabiny- Cary Grandi. Fabuła sama w sobie trochę oklepana, ale to kopalnia inspiracji, jeśli chodzi o stroje. Jestem zakochana w kreacjach z dawnych lat, eksponowały subtelność i kobiecość w nienachalny sposób. W filmie spotkamy się z piękną muzyką, a tło wydarzeń zapiera dech w piersiach. Cenię takie filmy za to, że pozwalają mi przenieść się w inny świat. Jestem za stworzeniem Polskiego Dnia Vintage- widzicie te ulice, którymi przemykają ludzie, przypominający wyciętych z innej epoki? To by było niesamowite. Zdecydowanie jestem dzieckiem innych czasów- też tak macie? Chociaż może to trochę tak, że wszędzie dobrze gdzie nas nie ma.. :) A apropos kobiecości, to temat który mam zamiar poruszyć w kolejnej notce, bo czymże jest dziś kobiecość? Mam nadzieję, że znajdą się tu zwolenniczki mojego patrzenia na świat. Miłej niedzieli xx





shirt- Top Secret
skirt- DIY